KRONIKA SZKOŁY NR 23 w OLIWIE - DO ROKU 1945 |
![]() ![]() |
>>> |
Dawno, dawno temu, z pewnością w XVII i XVIII wieku, w Gdańsku funkcjonowały szkoły klasztorne prowadzone przez zakonników: dominikanów, franciszkanów i karmelitów. Dzieliły się na wewnętrzne (interiores), znajdujące się w obrębie klasztoru i zewnętrzne (exteriores), lokowane poza klasztorem. Pierwsze były przeznaczone dla zakonników, a drugie dla osób świeckich.
Pod koniec XVIII wieku następuje stopniowy upadek zakonu cystersów. Lata wojen napoleońskich 1807-1814 ostatecznie zrujnowały zakon. W opactwie oliwskim zorganizowano wojskowy lazaret, najpierw francuski, a później rosyjski. Najpóźniej wtedy przestała funkcjonować szkoła cystersów. W 1831 roku rozwiązano zakon. Majątek opactwa podzielono: część wzięło państwo, a część miejscowe parafie: ewangelicka i katolicka. W 1823 roku, na miejscu starej szkoły katolickiej, założono ewangelicką Volksschule (szkołę powszechną), później zwaną: Hauptschule, która funkcjonowała aż do stycznia 1945 roku. Obecny gmach szkoły, stojący przy ul. Opackiej 7 (dawniej: Saltzmann Str. 7), pochodzi z roku 1904, a nowa dobudówka z roku 1930.
Z uwagi na brak zachowanej kroniki z lat 1904-45, historia szkoły będzie odtwarzana na podstawie wspomnień jej dawnych absolwentów, odnalezionych świadectw i dokumentów, starych fotografii. Kierownik szkoły, zwany rektorem, był mianowany w latach międzywojennych przez Urząd Wolnego Miasta Gdańska i miał status wysokiego urzędnika państwowego. Roczniki: Danziger Beamten Jahrbuch 1927-39 i Danziger Einwohnerbuch 1942 podają nastepujący skład kierownictwa ewangelickiej Volksschule (od 1939 - Mädchenschule) w Gdańsku-Oliwie:
Rektor Gustav Fromm z żoną Hildegardą, także nauczycielką, mieszkał przy ul.Tatrzańskiej 6 (wówczas: Am Karlsberg 6). Rektorzy: Walter Helbing i Erich Gabriel zajmowali mieszkanie służbowe w budynku swojej szkoły.
Porównując atmosferę nauki w szkole przed rokiem 1945 i w latach następnych, zauważył że w polskiej szkole nie stosowano dotkliwych kar cielesnych. Jesienią młodzież szkolna męska wyjeżdżała na wykopki - zbiór ziemniaków - w okolice Chojnic. Wyprawa trwała około 3 tygodni. Transport odbywał się wozem konnym, spanie - na sianie.
"Lasów oliwskich broniły oddziały 73 DP przy wsparciu kilku czołgów z 4 DP, oraz oddział spadochroniarzy z dywizji SS 'Herman Goering'. Od 18 do 24 marca w oliwskich lasach toczyły się zacięte walki. 23 marca front przebiegał przez Złotą Karczmę - zachodnią część Doliny Radości - Dolinę Świeżej Wody - Wielką Gwiazdę. [...] 23 marca po południu niemieccy saperzy wysadzili wieżę na górze Karola, ponieważ mogła ona stać się dla Rosjan doskonałym punktem obserwacyjnym. [...] Rankiem 25 marca Niemcy stawiali jeszcze opór w centrum Oliwy, pojedyncze domy zostały obsadzone przez strzelców. Rosjanie trzykrotnie przeprowadzali atak przy użyciu jednostek pancernych." (ze strony: Pomorze 1945). W lasach oliwskich, na polach i w ogródkach pozostały mogiły, oraz porzucona broń i sprzęt wojskowy. Na przeciwko Czerwonej szkoły, obok kościółka Św. Jakuba do końca lat 40-tych był grób żołnierski. W ogrodzie sióstr zakonnych przylegającym do naszej szkoły jeszcze niedawno znaleziono zakopane fragmenty działa przeciwlotniczego, a wezwani saperzy, po penetracji terenu wykrywaczami metalu, odkryli kolejne elementy wojennego złomu. A oto wspomnienia Heinz-a Stillwachs-a, absolwenta który również uczęszczał do naszej szkoły na przełomie dziejów, w latach 1941-48: "Urodziłem się w 1934 roku. Do 1958 roku mieszkalem w Oliwie przy ul. Słowiańskiej (dawniej Humboldtstr.). W roku 1941 rozpocząłem naukę w obecnej Szkole Podstawowej nr 23 (dawna "Rote Schule" ). Uczęszczałem do klasy I i II-giej tej szkoły. Rektorem szkoły byl pan Müller, wychowawczynią klasową była pani Burdin. Klasa III-cia była zlokalizowana przy Oliwskiej Katedrze i w tej klasie III-ciej wychowawczynią była pani Kulling.
Po świętach Bożego Narodzenia w 1944r, w styczniu 1945 stanęliśmy przed zamkniętymi szkolnymi drzwiami. Po jakimś czasie wyszedł rektor szkoły pan Müller ze swego biura, krótko przemówił do nas, a na końcu powiedział ze łzami w oczach: "Dzieci idźcie do domu i przyjdźcie ponownie po wojnie".Normalnie gromkie "hurra", na wieść o braku zajęć lekcyjnych, zastąpione było ciszą. Ja myśle, że my dzieci wiedzieliśmy wtedy o poważnej sytuacji. Nie wszystkie dzieci wróciły po wojnie do szkoły. Mój młodszy kolega Günter Sielaff został przez nisko lecące rosyjskie samoloty dosłownie posiekany. Matka jego i starszy brat pochowali go w ogrodzie kolo domu. Nowi, polscy mieszkańcy na jego grobie posadzili kwiaty. W sasiedztwie rodzina popełniła samobójstwo. Babcia, córka i wnuczka pozostały podczas wkroczenia Rosjan samotnie w domu. Musiały ciężko to doświadczyć, bo nie chciały już dłużej żyć. Także te trzy osoby pochowaliśmy w ogrodzie. Pomagaliśmy pochować żołnierzy przy ulicy Yorkstrasse, Blücherstrasse, Kolbatzerstrasse oraz na polach miedzy Oliwą a Wrzeszczem. W końcu 1945 lub na początku 1946 roku zameldowala mnie moja mama ponownie do Czerwonej Szkoly. Kierownik szkoły (nazwiska nie pamiętam) byl Polakiem. Miał problemy z wymową mego imienia: Heinz. On po prostu nazwał mnie z imienia Janem. Tak nazywano mnie aż do wyjazdu do Niemiec. Poszedłem więc do V-tej klasy, lecz tym razem do Białej Szkoly i ze względu na braki polskiego języka musiałem tę klasę powtarzać. Następnie klasę VI i VII ukończyłem już bez problemu. Utkwiły mi w pamięci dwa nazwiska nauczycieli: w klasie VI uczył pan Kosztaluk, byl on zarazem zastępcą kierownika szkoły, oraz nazwisko mojej wychowawczyni w klasie VII, pani Szalla. Pamiętam uczniów z mojej klasy: Aleksandra Hasse, Elżbietę Ewald i Mariannę Binnebesel. Nazwisk pozostałych uczniów nie mogę sobie przypomnieć."
Heinz Stillwachs, z listów do Bogdana Gołuńskiego, 2003 rok.
Gunther Hagemann, również dawny uczeń Czerwonej Szkoły pisze:
Gunther Hagemann, z listu do Bogdana Gołuńskiego, sierpień 2004r
... Świat jest mały. Gdy w 1985 roku z grupą turystów z Niemiec przejeżdżałem koło Szkoły nr 23, wspomniałem, że jest to moja szkoła podstawowa. Ktoś z grupy wykrzyknął: "To jest MOJA szkoła, też do niej chodziłem." Na to włączył się najstarszy uczestnik wycieczki: "Nein, Das ist MEINE Schule" (1912-1915). Jedna z kobiet dodała: "Jo tyż, tak my są schulen kameraden". Wspomnienia posypały się jak lawina. Ciepło i sympatia promieniujące od absolwentów zrodziły myśl częstego spotykania się w szkole...
Leszek Pękala, październik 2000 rok, wpis do Kroniki Szkoły
Informacje udostępnił Peter Backhaus z Hamburga, oraz dawni Oliwiacy: Annemarie Hartrampf-Gaber z Darmstadt-u, Heinz Stillwachs z Schwabenlaendle, Lothar Bach z Bröckel i Gunther Hagemann z Münster. Zebrał i tłumaczył z języka niemieckiego: Bogdan Gołuński. Panowie: Roman Minikowski, Benon Marian Lisiński i pan Horst złożyli wizyty w Szkole 23 w początku 2005 roku, dzieląc się wspomnieniami i udostępniając zdjęcia z dawnych lat. |